"Anihilacja" Bitwy u bram Moskwy, październik 1941 - marzec 1943 Część I
„Anihilacja”
Rżew-Wiaźma-Biełyj
Bitwy u bram Moskwy. Październik 1941 – Marzec 1943
1.
Po „Barbarossie"
Wraz z zakończeniem walk w rejonie
Kijowie i likwidacją sowieckich sił w tym regionie front został radykalnie
skrócony, a niemieckie dowództwo stanęło przed podjęciem decyzji dokąd teraz
powinien skierować się Wehrmacht. Oczywistym było, że cała seria nie mających w
historii precedensu klęsk i katastrof Armii Czerwonej znacząco osłabiła
zdolność oporu Związku Radzieckiego przed trwająca niemiecka inwazją, jednakże
przed frontem sił niemieckich nadal stały mniej lub bardziej gotowe do walki
dziesiątki sowieckich dywizji i brygad, liczące setki tysięcy ludzi, a czołówki
Wehrmachtu od pierwotnych celów Operacji „Barbarossa” dzieliły wciąż odległości
tak wielkie, że wczesną jesienią 1941 roku trudno było je nadal traktować jako
właściwie osiągalne. Wyższa kadra oficerska niemieckich sił zbrojnych w gruncie
rzeczy rozumiała, że wojna nie może się zakończyć w czasie liczonym w
tygodniach – jak pierwotnie planowano – a Wehrmacht musi liczyć się z
koniecznością powstrzymania swego marszu na Wschód w związku z rosnącym
wyczerpaniem wojsk i narastającymi trudnościami logistycznymi. Przede wszystkim
jednak, w ostatnich dniach września 1941 roku siłom niemieckim nie udało się
zrealizować żadnego z celów o wymiarze strategicznym, co automatycznie
implikowało konieczność rozważenia istniejących możliwości i zaplanowania
dalszych działań. Pod tym względem schyłek lata i początek jesieni miał
olbrzymie znaczenie dla konstruowania nowych perspektyw działań wojennych w
kręgu niemieckich najwyższych władz wojskowych. O ile w lipcu 1941 roku Sztab
Generalny ze swym Szefem, generałem pułkownikiem Franzem Halderem na czele miał
absolutną pewność co do sukcesu „Barbarossy” i szybkiego rozstrzygnięcia, już
od sierpnia radykalnie zmienili swój pogląd pod wpływem szybkiego odbudowania
sił sowieckich na froncie i przyjęcia tym samym do wiadomości zdolności ZSRR do
szybkiej regeneracji sił zbrojnych. Mimo, że osiągnięte w momencie zdobycze
terenowe – na odcinku działania Grupy Armii „Mitte” w rejonie Smoleńska i
Rosławla stanowią granicę wydajności już wówczas przeciążonego systemu
logistycznego Wehrmachtu, uznano za konieczne przygotowanie kolejnej wielkiej
operacji zaczepnej, która przyniesie przełom w wymiarze strategicznym. Był
tylko jeden obiekt o tak wielkim znaczeniu, który wydawał się pozostawać w
zasięgu Wehrmachtu – rzecz jasna, była to Moskwa.
Niemieckie kierownictwo wojenne
zdawało sobie rzecz jasna sprawę z osłabienia dotychczasowymi walkami sił Grupy
Armii „Mitte”, na której barkach siłą rzeczy musiał spocząć ciężar realizacji
nowej, wielkiej ofensywy, opatrzonej kryptonimem „Tajfun”. Nie istniała
możliwość szybkiego uzupełnienia strat bojowych i operacyjnych w jednostkach
bojowych kontrolowanych ówcześnie przez sztab grupy armii, a co gorsza, całe
jej prawe skrzydło (2 Grupa Pancerna i wprowadzona do walki w lipcu 2 Armia)
uwikłane w walki z sowieckim Frontem Południowo-Zachodnim do 26 września,
musiało zostać przegrupowane na nowy kierunek operacyjny, co wymagało czasu. Mimo
trudności proces organizacji nowej ofensywy i koncentrowania sił niezbędnych do
jej wykonania odbył się nad podziw szybko i sprawnie. W efekcie przesunięć i
przegrupowań sztab Grupy Armii „Mitte” uzyskał kontrolę nad gigantycznym w
niemieckich realiach zgrupowaniem wojsk – przybycie w pas działania grupy armii
4 Grupy Pancernej odebranej Grupie Armii „Nord” i XXXXVIII Korpusu Pancernego,
dotychczas operującego w strukturach Grupy Armii „Süd” podniosło liczebność sił
niemieckich o około 600 000 żołnierzy. W sumie do wykonania Operacji „Tajfun” w
pierwszych dniach października 1941 roku dowodzący Grupą Armii „Mitte”, GFM
Fedor von Bock mógł liczyć na około 1,9 miliona żołnierzy, 14 000 dział i
moździerzy i około 2450 czołgów i dział szturmowych.
Owo przebudzenie z głębokiego snu –
zrozumienie jak bardzo związek Radziecki daleki jest od klęski – było bardzo
brutalnym otrzeźwieniem. Nie było żadnego alternatywnego planu działania wobec
pierwotnych założeń „Barbarossy”, a każde rozważania natury operacyjnej na
temat najbliższej przyszłości zderzały się automatycznie z problemem braku
przygotowania w wymiarze strategicznym do właśnie ujawnionej skali wyzwań
oczekujących walczący na Wschodzie Wehrmacht. Gospodarka Niemiec w żadnym
wypadku nie była w stanie sprostać na tym etapie wojny wynurzającym się zza
horyzontu potrzebom tego rodzaju działań wojennych, których niemieckich
planistów od zawsze przerażał najbardziej, czyli długotrwałego konfliktu
wymagającego uruchomienia ogromnych rezerw ludzkich i materiałowych. Z
perspektywy przyszłych wydarzeń decyzja o skoncentrowaniu wysiłków niemieckich
sił zbrojnych na kierunku moskiewskim może dziś budzić rozmaite wątpliwości, a
właściwie tworzyć wrażenie swego rodzaju naiwności niemieckiego kierownictwa wojennego,
z perspektywy jednak umysłów pracujących w warunkach istniejących w drugiej
połowie września 1941 roku takie działanie było jak najbardziej logicznym
rozwiązaniem problemu ukierunkowania niemieckich wysiłków po oczywistym fiasku
realizacji założeń „Barbarossy”. Stoczenie kolejnej wielkiej bitwy zwieńczonej
zdobyciem Moskwy powinno zbudować całkiem sensowne pozycje wyjściowe do
kolejnej kampanii na Wschodzie. Moskwa pozostawała dla Związku Radzieckiego nie
tylko naturalnym centrum administracyjnym całego kraju, ale także ważnym
okręgiem przemysłowym. Utrata regionu moskiewskiego wraz z całym jego zapleczem
ekonomicznym i demograficznym musiała mieć dewastujący wpływ na zdolność ZSRR
do kontynuowania wojny w bliskiej i średniej perspektywie. Choć oczywiście nie
można było z góry zakładać, że utrata stolicy przez Kraj Rad doprowadzi do jego
ostatecznego rozpadu, jasnym było, że Sowieci będą skłonni bronić Moskwy do
końca i tym samym pojawi się możliwość zniszczenia na tyle dużej części sił
zbrojnych ZSRR, by miało to wpływ na kolejne miesiące wojny. Nie należy tego
rodzaju wywodów traktować jako idee fixe, ponieważ sowiecki model gospodarczego
rozwoju tworzył na olbrzymim terytorium ZSRR zindustrializowane „wyspy”, a ta
moskiewska miała bardzo duże znaczenie. Co do zasady, Adolf Hitler nie
przyjmował do wiadomości możliwości jakiejkolwiek formy dialogu z ZSRR, nie
rozważał ewentualności kompromisu – w jego ocenie prowadzona obecnie wojna,
jako starcie dwóch ideologii musiała doprowadzić do całkowitej klęski jednej ze
stron. Możliwość bezpośredniego uderzenia na sowiecką stolicę mimo wszystkich
trudności w jakichś sposób symbolizowała to podejście, pełne ideologicznych
frazesów opartych w zdecydowanej mierze na wierze. Mimo pewnej automatyki
skojarzeń niemieckiego marszu na wschód z przedsięwzięciem Napoleona, który w
pewnym momencie poświęcił wszystko byleby Moskwę zdobyć, co jednak nie
przyniosło mu upragnionego zwycięstwa należy zachować trzeźwy osąd sytuacji z
jesieni 1941 roku – mimo wszystkich swoich słabości niemiecka machina wojenna
miała dużo większe możliwości „żywienia wojny”, niż francuska sprzed ponad
stulecia, należało zatem te możliwości wykorzystać do maksimum.
Grupa Armii „Mitte” w dotychczasowych
walkach poniosła już niemałe straty, szacowane na około 227 tysięcy żołnierzy
(zabitych, rannych i zaginionych), otrzymując w zamian nieco ponad 115 tysięcy
uzupełnień. Całość sił zaangażowanych dotychczas w kampanię do 30 września 1941
roku odnotowała stratę 551 039 ludzi. Zgodnie z założeniami „Barbarossy”
uważano, że do końca kampanii całość strat Wehrmachtu wyniesie maksymalnie 450-475
tysięcy żołnierzy, co korespondowało z posiadanymi przez Armię Rezerwową
zasobami nowo powołanych do służby w liczbie około 385 tysięcy. Nikt z OKH nie
naciskał w żaden sposób na dowódcę Armii Rezerwowej – generała Ericha Fromma –
na przygotowanie większej puli uzupełnień, co zresztą byłoby niesłychanie
trudne w obliczu mobilizacji tak olbrzymiej ilości ludzi do sił zbrojnych w
przededniu ataku na ZSRR. Fakt, że dysponowano w ogóle jakąś pulą rezerw był
wyłączną zasługą zdrowego rozsądku Szefa Armii Rezerwowej, który w odróżnieniu
od większości najwyższych niemieckich kadr wojennych od chwili poznania założeń
Planu „Barbarossa” zakładał długotrwały i krwawy konflikt na nieznaną dotychczas
skalę. Nie można było zatem podnieść wartości bojowej sił feldmarszałka Fedora
von Bock poprzez uzupełnienie przerzedzonych już szeregów związków taktycznych,
gdyż nie dysponowano odpowiednimi rezerwami. Można było jedynie przesunąć część
sił z sąsiednich grup armii – wspomniane już 4 Grupa Pancerna i XXXXVIII Korpus
Pancerny – i wykorzystać posiadane jeszcze rezerwy OKH w postaci 2 i 5 Dywizji
Pancernych. Miało to ogromne znaczenie dla Grupy Armii, bo stanowiące
dotychczas jej pancerny rdzeń siły 2 i 3 Grupy Pancernej poniosły bardzo duże
straty i liczba pojazdów pancernych w ich dyspozycji spadła gwałtownie, do
około 34 procent ich pierwotnej siły. 2 Grupa Pancerna 27 września w swych
pięciu dywizjach pancernych miała już tylko 256 sprawnych czołgów wszystkich
typów, wobec liczby 904 wozów, z którymi zaczynała kampanię. Procentowo nieco
tylko lepiej sytuacja kształtowała się w 3 Grupie Pancernej, która posiadał w
tym okresie 280 sprawnych czołgów z liczby 707 z którymi przystępowała do
wojny. Przybyła w pas działań Grupy Armii „Mitte” 4 Grupa Pancerna ze swymi 250
sprawnymi czołgami z początkowej liczby 626 w znaczący sposób zwiększała zatem
potencjał ofensywny sił von Bocka, nie wspominając o dwóch przybyłych z rezerw
OKH dywizjach o pełnych stanach – liczących zatem około 450 pojazdów pancernych
w gotowości bojowej. Hitler przez dłuższy czas starał się zatrzymać jak
największą pulę bieżącej produkcji czołgów w rezerwie, ale w przededniu
rozpoczynającej się ofensywy jesiennej postanowił jednak wykorzystać część
posiadanych rezerw i w formie uzupełnień sprzętowych skierowano na Wschód
sześćdziesiąt czołgów Pz 38 (t), sto pięćdziesiąt czołgów Pz III i
dziewięćdziesiąt sześć czołgów Pz IV. Naturalnie grupująca teraz czternaście z
dwudziestu istniejących dywizji pancernych Grupa Armii „Mitte” stała się
głównym beneficjentem tego rozporządzenia. Nadal jednak mimo wszystkich tych
posunięć liczba zdolnych do walki czołgów w grupie armii niewiele przekraczała
liczbę początkową mimo tak wielkiej koncentracji związków pancernych. Grupa
Armii do nadchodzącej bitwy przygotowywała także znacznie więcej związków
bojowych innych kategorii – liczba dywizji piechoty w jej dyspozycji wzrosła do
2 października 1941 roku z trzydziestu jeden do aż czterdziestu siedmiu. W
sumie siły von Bocka wzrosły do łącznej liczby siedemdziesięciu pięciu dywizji,
ale nawet osłabiając sąsiednie grupy armii i rzucając do walki ostatnie rezerwy
OKH Grupa Armii „Mitte” musiała operować w warunkach znacznie trudniejszych,
niż w dotychczasowych operacjach zaczepnych – jej pas działania od początku
wojny nieustannie się rozszerzał i z początkowych około 500 kilometrów obecnie
urósł do ponad 750 kilometrów. W tych warunkach, mimo widomego wzrostu
liczebności posiadanych sił jeszcze trudniej było uzyskać wymaganą koncentrację
zasobów ludzkich i sprzętowych na wybranych, kluczowych kierunkach. Miało to
bardzo duże znaczenie, gdyż na większości odcinków przyszłego działania von
Bocka i jego żołnierzy Sowieci przygotowywali obronę już od lipca 1941 roku,
tworząc liczne przeszkody inżynieryjne i sieć fortyfikacji polowych. Mimo
wszystkich dotychczasowych strat skutkiem żywiołowej mobilizacji liczebność
Armii Czerwonej nieustannie rosła, osiągając we wrześniu 1941 roku stan ponad
siedmiu milionów ludzi. Znacznie gorzej sytuacja wyglądała jednak, gdy
przyjrzeć się siłom sowieckim bliżej – pod koniec września siły polowe na całym
froncie liczyły łącznie około 3,2 miliona żołnierzy i były tym samym liczebnie
zbliżone do nacierającego Wehrmachtu. Setki tysięcy sowieckich poborowych
znajdowało się w głębi kraju w ośrodkach uzupełnień, lub zasilając kadry
tworzonych w ekspresowym tempie nowych dywizji. Trzeba było czasu, by
przynajmniej część z nich pojawiła się na froncie. Dowództwo sowieckie niewiele
wiedziało na temat niemieckich planów operacyjnych, ale nawet jeśli domyślało
się uznaniu przez wroga kierunku moskiewskiego za priorytetowy miało swoje
potrzeby – skutkiem katastrofalnych klęsk na północy i pod Kijowem niemałą
część nowo utworzonych związków bojowych musiało posłać na te dwa dalekie
kierunki operacyjne, co nie pozwoliło wzmocnić w takim stopniu obrony na
kierunku moskiewskim, w jakim STAWKA sobie życzyła. Wprawdzie dostępu do
stolicy sowieckiego imperium broniło w trzech frontach około 1,2 miliona
żołnierzy, ale razem było to zaledwie około 40 % całości dostępnych sił
bojowych, wobec 60 % po stronie niemieckiej. Już w przededniu wielkiej bitwy
STAWKA poleciła skierować na centralny kierunek część sił uprzednio
skierowanych na południe, ale nie miało to wielkiego wpływu na nadchodzące
wydarzenia.
Niemieckie dowództwo prace poświęcone
planowaniu operacyjnemu kolejnej ofensywy na centralnym kierunku rozpoczęło
jeszcze w trakcie trwania wielkiej bitwy pod Kijowem i zakończyło je zanim to
wielkie starcie zostało zakończone. 24 września 1941 roku szczegółowy plan
operacji został przedstawiony dowództwom zgrupowań operacyjnych wchodzących w
skład Grupy Armii „Mitte” podczas konferencji zorganizowanej przez sztab
feldmarszałka Fedora von Bock, na której obecni byli także zarówno Szef Sztabu
Generalnego, generał pułkownik Franz Halder, jak również szef OKH –
feldmarszałek Walter von Brauchitsch. Plan operacji był dość prosty i w
pierwszej fazie nie obejmował żadnych nadzwyczajnych manewrów – nacierające z
rejonu Duchowszcziny 9 Armia wraz z 3 Grupą Pancerną miały utworzyć północne
ramię okrążenia głównych sił sowieckich broniących dostępu do Moskwy i po
przełamaniu oporu w rejonie Wiaźmy miały połączyć się z nacierającymi wzdłuż
drogi Rosławl – Moskwa siłami 4 Armii i 4 Grupy Pancernej. Dalej na południe,
nad rzeką Desną drugie wielkie uderzenie miały wykonać 2 Armia i 2 Grupa
Pancerna, która po pokonaniu głównej linii obrony Sowietów miały osiągnąć rejon
Briańska i tam okrążyć, a następnie zniszczyć drugie duże sowieckie zgrupowanie
sił. Wprawdzie von Bock nie mógł liczyć na choćby częściową osłonę swego
północnego skrzydła ze strony Grupy Armii „Nord” niezdolnej do tak dużego
rozszerzenia pasa swych działań z powodu niedostatku sił, ale na południowym
skrzydle operacji wchodząca w skład Grupy Armii „Süd” 6 Armia otrzymała zadanie
wsparcia i osłony sił 2 Armii i 2 Grupy Pancernej w ich marszu na Briańsk i
dalej, na północny wschód poprzez uderzenie na Kursk. Co istotne – żaden z
dowódców związków operacyjnych Wehrmachtu nie wniósł żadnego sprzeciwu do
przedstawionego planu operacji, dyskusja zaczęła się dopiero, gdy zebranym
dowódcom podano do wiadomości termin rozpoczęcia ofensywy, wyznaczony na 2
października. Sprzeciw zgłosił wówczas dowodzący 3 grupą Pancerną generał
Herman Hoth i zaproponował przesunięcie operacji na dzień następny, ale jego
wniosek został oddalony. Odmienne stanowisko zaprezentował generał Heinz
Guderian, stojący na czele 2 Grupy Pancernej, który zaproponował przyspieszenie
terminu uderzenia podległych sobie jednostek pancernych i wskazał na dzień 30
września. Swój głos w kwestii terminu uzasadnił koniecznością maksymalnego
wykorzystania ostatnich dni dobrej pogody przed nadejściem jesieni, kiepskim stanem
dróg ograniczającym szybkość poruszania się wojsk, oraz słabością Luftwaffe,
dysponującą w 2 Flocie Powietrznej odpowiedzialnej za wsparcie sił von Bocka
nieco ponad tysiącem samolotów. Guderian uważał, że tak znaczne przyspieszenie
uderzenia na jego odcinku działania pozwoli skoncentrować całość dostępnych sił
powietrznych do operacji przełamania obrony najpierw w jego pasie, a potem w
rejonie Wiaźmy. Feldmarszałek von Bock przyjął te argumenty do wiadomości i
wyraził zgodę na prośbę Guderiana, choć nie bez wątpliwości – 2 Grupa Pancerna
nie ukończyła jeszcze działań w rejonie Kijowa i bez względu na planowane
wzmocnienie jej przez związki pancerne zabrane z 1 Grupy Pancernej nie byłaby
gotowa do skoncentrowania całości sił w tak krótkim czasie. Ostatecznie jednak
uznał, że tak znaczne wyprzedzenie pozwoli Guderianowi i jego pancerniakom na
pokonanie większej odległości i po rozstrzygnięciu bitwy w rejonie Wiaźmy
główne siły Grupy Armii „Mitte” zostaną skoncentrowane do ostatecznego
uderzenia na Moskwę na stosunkowo wąskim froncie, co ułatwi im finalizację
całej operacji. Z Wiaźmy do Moskwy pozostawało około 200 kilometrów, więc jak
najszybsze wznowienie działań całością sił miało swoje znaczenie.
Dotychczasowe sukcesy intensywnie
wykorzystywane przez niemiecką propagandę miały spory wpływ na morale zarówno
społeczeństwa jako całości, jak i żołnierzy w Ostheer. Ci ostatni czuli się
lepszymi żołnierzami od swych przeciwników, ale w ogromnej większości nie
podzielali oceny sytuacji swych najwyższych rangą przełożonych. Wielu
niemieckich żołnierzy w swych listach do rodzin kwestionowało zdolność
Wehrmachtu do rzucenia Związku Radzieckiego na kolana przed końcem roku i nie
było w tym nic dziwnego. Ich własne doświadczenia, choć ograniczone do
niewielkiej przestrzeni własnej kompanii, czy batalionu wskazywały na ogrom
trudności związanych z tak ambitnym zadaniem, przede wszystkim jednak prości
żołnierze doświadczali przez ostatnie miesiące zadziwiających zwrotów sytuacji
– siły Grupa Armii „Mitte” w ciągu pierwszych kilkunastu tygodni wojny
doprowadziły do całkowitej anihilacji operującego w ich pasie wroga – najpierw
na Białorusi, a potem pod Smoleńskiem. Ogromna większość niemieckich żołnierzy
widziała na własne oczy ogrom ilości zniszczonego lub porzuconego sprzętu
wojennego Sowietów, oraz oczywiście bezprecedensowe straty w ludziach
objawiające się olbrzymią ilością poległych przeciwników i niekończącymi się
kolumnami jeńców. Co jednak szczególnie kontrastowało ze skalą dotychczasowych
zwycięstw – nadal musieli łamać opór wciąż nowych sowieckich dywizji i brygad,
które bardzo szybko zastępowały na polu bitwy uprzednio zniszczone. Mimo
nieprawdopodobnej hekatomby na ich oczach w ciągu niewielu dni wróg postawił
rozległy system umocnień polowych, które obsadził dziesiątkami tysięcy
żołnierzy, a jakby tego było mało, na wielu odcinkach działania Grupy Armii
przeciwnik próbował przechodzić do ofensywy, która - jak w rejonie Jelni -
przynosiła mu pewne sukcesy terenowe. Nic zatem dziwnego, że pewien anonimowy
niemiecki żołnierz zapisał w swym dzienniku w przededniu rozpoczęcia Operacji
„Tajfun”:
„Prawdziwe trudności dopiero się
zaczną. Dotychczasowe doświadczenia były tylko preludium.”
Cytat ten w jakimś stopniu oddaje
nastroje panujące w niemieckich siłach zbrojnych walczących na Wschodzie.
Lektura listów i zapisów zamieszczonych w osobistych dziennikach z tego okresu
pokazuje, jak wiele respektu posiadali prości żołnierze wobec przeciwnika.
Często dominowało poczucie własnej bezradności wobec biegu wojny, pełne
fatalizmu i poczucia osamotnienia potęgowanego naturą kraju i zmagań, pełnych
okrucieństwa i bezwzględności. Paradoksalnie zatem, większość żołnierzy
niemieckich wierzyła w to, że jest w stanie pokonać wroga w walce, ale nie
wierzyła w to, by miało to przynieść ostateczne zwycięstwo i upadek Związku
radzieckiego w dającej się przewidzieć perspektywie. To dość niebezpieczny
moment, w którym dla setek tysięcy mocno już wyczerpanych działaniami wojennymi
niemieckich żołnierzy istotnym elementem budującym morale była niejasna i wątła
perspektywa zwycięstwa związanego ze
zdobyciem stolicy Związku Radzieckiego. Wiele rzeczy przecież mogło pójść nie
tak, jak zaplanowano, a co do skali trudności przedsięwzięcia panowała dość
ogólna zgoda. Jak można sobie zatem wyobrazić, jeszcze przed rozpoczęciem bitwy
o Moskwę, w znacznej mierze Wehrmacht osiągnął już granice odporności
tworzącego go materiału ludzkiego i w każdej chwili granice te, mogły zostać
przekroczone.
W przypadku Sowietów, nastroje były
bardzo zróżnicowane. Wyższa kadra oficerska odczuwała olbrzymią presję związaną
z nieustannym dążeniem kierownictwa do przechwycenia inicjatywy strategicznej.
Średnia i niższa kadra oficerska natomiast, o niczym nie decydowała, stając się
zupełnie bezwolnym instrumentem realizowania odgórnie kreślonych koncepcji,
oczekując jedynie rozkazów i bojąc się przedsiębrać jakiejkolwiek samodzielnej
inicjatywy. Bardzo szeroki pejzaż nastrojów występował wśród szarych żołnierskich
mas. Przede wszystkim poborowi z większości terytoriów zagarniętych przez ZSRR
w latach 1939-1940 nie przejawiali zbyt wielkiej woli walki, znaczna ich część
była zresztą świadomie przez władze wojskowe wyłączona z obowiązku poboru z
przyczyn polityczno-narodowościowych. Rekrut z terytoriów rdzennych ZSRR
niezależnie od miejsca pochodzenia – czy to z Azji Środkowej, czy z Rosji, czy
z centralnej Ukrainy przejawiał wolę stawiania Niemcom oporu, obrony kraju,
jednak rzeczywistość pola bitwy bardzo szybko weryfikowała te nastroje. Z
reguły słabo wyszkoleni i zupełnie nie przygotowani na realny obraz nowoczesnej
wojny sowieccy żołnierze rzucani w wir walki z doświadczonym z reguły
przeciwnikiem ponosili olbrzymie straty i szybko tracili ducha, co objawiało
się masowym poddawaniem się, lub jeśli okoliczności na to pozwalały – równie
masową ucieczką. Niemiecka taktyka zmasowanego i precyzyjnego ognia
artyleryjskiego w punkcie ciężkości działań, połączona z pragnieniem uzyskania
tamże jak największej przewagi, skuteczne i intensywne wsparcie lotnicze, a
przede wszystkim szybkość działania i zdecydowanie w realizowaniu celów –
wszystko to, było dla sowieckich żołnierzy i większości kadry oficerskiej
doświadczeniem zupełnie przekraczającym ich zdolność pojmowania natury wojny.
Natężenie walk – zarówno w ataku, jak i w obronie – doprowadzało nieustannie
sowieckie związki taktyczne do ciężkiego kryzysu moralnego, w efekcie którego
duża część tworzących je ludzi stawała się niemal zupełnie niewrażliwa na
bodźce środowiskowe, stając się bezwolnymi manekinami. Znany jest incydent z
jesieni 1941 roku, gdy do obozu jenieckiego grupa zaledwie czterech uzbrojonych
konwojentów doprowadziła po wielodniowym marszu około dwóch tysięcy więźniów.
Pewna ich niewielka ilość oczywiście
zbiegła, korzystając z okoliczności, ale gros konwoju całymi dniami zupełnie
posłusznie, a wręcz bezwolnie wykonywała polecenia. Z całą pewnością wpływ na
tę postawę miał charakter państwa w którym przyszło im żyć – zabijający
całkowicie jakiekolwiek cechy indywidualne i na każdym kroku stosujące poziom
represji w celu zyskania pożądanych efektów socjotechnicznych na poziomie, o
którym w jakimkolwiek innym kraju się dotąd jeszcze nie śniło. Będąc jednak
uczciwym, należy przyznać, że tak dalece posunięta bezradność wobec
rzeczywistości czasami wcale Niemcom nie ułatwiała zadania. Jakby nie było,
walka z takim przeciwnikiem wymagała od nich niebywałej odporności psychicznej
i fizycznej, przede wszystkim zaś była po prostu doświadczeniem bardzo trudnym
z punktu widzenia sztuki militarnej.
W przededniu rozpoczęcia ofensywy siły
podległe feldmarszałkowi Fedorowi von Bock zostały zorganizowane w następujący
sposób:
Dowódca
Grupy Armii „Mitte” – Fldm Fedor von Bock
Szef sztabu
Grupy Armii – Generał Major Hans von Greiffenberg
W dyspozycji
Grupy Armii:
- Pułk
Piechoty „Grossdeutschland”
- 19 Dywizja
Pancerna
- 900
Brygada Szkolna
102 Wyższe
Dowództwo Zabezpieczenia Tyłów – Generał Piechoty Max von Schenckendorf
-
707 Dywizja Piechotyn
-
339 Dywizja Piechoty
- Brygada
Kawalerii SS
- 221
Dywizja Ochronna
- 286
Dywizja Ochronna
- 403
Dywizja Ochronna
W drodze do
obszaru działania Grupy Armii znajdowała się także 454 Dywizja Ochronna
9 Armia –
Generał Pułkownik Adolf Strauss
Szef sztabu
– Pułkownik Sztabu Generalnego Kurt Weckmann
Rezerwa
Dowódcy Armii – 161 Dywizja Piechoty
VIII Korpus
Armijny – Generał Pułkownik Walter Heitz
- 8 Dywizja
Piechoty
- 28 Dywizja
Piechoty
- 87 Dywizja
Piechoty
XXIII Korpus
Armijny – Generał Piechoty Albrecht Schubert
- 102
Dywizja Piechoty
- 206
dywizja Piechoty
- 251
Dywizja Piechoty
- 256
Dywizja Piechoty
XXVII Korpus
Armijny – Generał Piechoty Alfred Wäger
- 86 Dywizja
Piechoty
- 162
Dywizja Piechoty
- 255
Dywizja Piechoty
3 Grupa
Pancerna – (pod kontrolą operacyjną Dowództwa 9 Armii)
Generał
Pułkownik Herman Hoth
Szef sztabu
– Pułkownik Sztabu Generalnego Walther von Hünersdorf
V Korpus
Armijny – Generał Piechoty Richard Ruoff
- 5 Dywizja
Piechoty
- 35 Dywizja
Piechoty
- 106
Dywizja Piechoty
VI Korpus
Armijny – Generał Pionierów Otto-Wilhelm Förster
- 26 Dywizja
Piechoty
- 110
Dywizja Piechoty
XXXXI Korpus
Zmotoryzowany – Generał Wojsk Pancernych Hans-Georg Reinhardt
- 1 Dywizja
Pancerna
- 36 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
- 6 Dywizja
Piechoty
LVI Korpus
Zmotoryzowany – Generał Wojsk Pancernych Ferdinand Schaal
- 6 Dywizja
Pancerna
- 7 Dywizja
Pancerna
- 14 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
- 129
Dywizja Piechoty
4 Armia –
Feldmarszałek Günther Karl von Kluge
Szef Sztabu –
Generał major Günther Blumentritt
VII Korpus
Armijny – Generał Artylerii Wilhelm Fahrmbacher
- 7 Dywizja
Piechoty
- 23 Dywizja
Piechoty
- 197
Dywizja Piechoty
- 263
Dywizja Piechoty
IX Korpus
Armijny – Generał Piechoty Hermann Geyer
- 137
Dywizja Piechoty
- 183
Dywizja Piechoty
- 263
Dywizja Piechoty
- 292
dywizja Piechoty
XX Korpus
Armijny – Generał Piechoty Friedrich Materna
- 15 Dywizja
Piechoty
- 78 Dywizja
Piechoty
- 268
Dywizja Piechoty
4 Grupa
Pancerna (Pod kontrolą Operacyjną Dowództwa 4 Armii)
Generał
Pułkownik Erich Hoepner
Szef Sztabu –
Pułkownik Sztabu Generalnego Walter Chales de Beaulieu
XII Korpus
Armijny – Generał Piechoty Walther Schroth
- 34 Dywizja
Piechoty
- 98 Dywizja
Piechoty
XXXX Korpus Zmotoryzowany
– Generał Kawalerii Georg Stumme
- 2 Dywizja
Pancerna
- 10 Dywizja
Pancerna
- 258
Dywizja Piechoty
XXXXVI
Korpus Zmotoryzowany – Generał Wojsk Pancernych Heinrich von Viettingoff-Scheel
- 5 Dywizja
Pancerna
- 11 Dywizja
Pancerna
- 252
Dywizja Piechoty
LVII Korpus
Zmotoryzowany – Generał Wojsk Pancernych Adolf Kuntzen
- 20 Dywizja
Pancerna
- 3 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
- Dywizja SS
„Das Reich”
2 Armia –
Generał Pułkownik Maximilian von Weichs
Szef Sztabu –
Podpułkownik Hermann von Witzleben
Rezerwa
Dowódcy Armii – 112 Dywizja Piechoty
XIII Korpus
Armijny – Generał Piechoty Hans-Gustav Felber
- 17 Dywizja
Piechoty
- 260
Dywizja Piechoty
XXXXIII
Korpus Armijny – Generał Piechoty Gotthard Heinrici
- 52 Dywizja
Piechoty
- 131
Dywizja Piechoty
LIII Korpus
Armijny – Generał Piechoty Karl Weisenberger
- 31 Dywizja
Piechoty
- 56 Dywizja
Piechoty
- 167
Dywizja Piechoty
2 Grupa
Pancerna – Generał Pułkownik Heinz Guderian
Szef Sztabu –
Podpułkownik Sztabu Generalnego Kurt Freiherr von Liebenstein
XXIV Korpus Zmotoryzowany
– Generał Wojsk Pancernych Leo Freiherr von Geyr-Schweppenburg
- 3 Dywizja
Pancerna
- 4 Dywizja
Pancerna
- 10 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
XXXXVII
Korpus Zmotoryzowany – Generał Artylerii Joachim Lemelsen
- 17 Dywizja
Pancerna
- 18 Dywizja
Pancerna
- 29 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
XXXXVIII
Korpus Zmotoryzowany – Generał Wojsk Pancernych Werner Kempf
- 9 Dywizja
Pancerna
- 16 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
- 25 Dywizja
Piechoty Zmotoryzowanej
XXXIV Wyższe
Dowództwo – Generał Porucznik Ferdinand Schaal
- 1 Dywizja
Kawalerii
- 262
Dywizja Piechoty
- 293
Dywizja Piechoty
XXXV Wyższe
Dowództwo – Generał Artylerii Rudolf Kämpfe
- 95 Dywizja
Piechoty
- 296
Dywizja Piechoty
Dowództwo Grupy Armii „Mitte”
planowało - jak już wiemy – natarcie bardzo szerokim frontem, obejmującym właściwie
cały pas pozostający pod swym nadzorem. Punktem ciężkości działań miały być
odcinki na których do natarcia przechodziły wszystkie trzy posiadane grupy
pancerne, przy czym o ile 3 i 4 Grupa Pancerna miały ze sobą ściśle
współpracować w celu okrążenia zasadniczych sił sowieckich przed swoim frontem,
2 Grupa Pancerna miała znacznie trudniejsze zadanie, gdyż musiała doprowadzić
do okrążenia wroga własnymi siłami. Spodziewano się, co wydaje się niebywale
optymistycznym założeniem w ówczesnych realiach, całkowitego zniszczenia sił
sowieckich broniących się na kierunku moskiewskim i wyjścia na podstawy do
natarcia na ostateczny cel operacji – czyli Moskwę – w odległości mniej więcej
150 do 200 kilometrów od sowieckiej stolicy, co w uzyskanych warunkach miało
sprzyjać sytuacji, w której po zakończeniu likwidacji sił sowieckich mogło dojść
do zajęcia Moskwy w efekcie prowadzonego po oczekiwanym zwycięstwie pościgu
operacyjnego. Plan operacyjny miał w swych założeniach poważne wady – właściwie
zignorowano zagadnienie odległości dzielącej podstawy operacyjne zgrupowania
stanowiącego południowe skrzydło Grupy Armii „Mitte” (2 Grupa Pancerna i 2
Armia) od celu ostatecznego operacji i tym samym potencjalne trudności w
efektywnej współpracy z resztą własnych sił, oraz zupełnie nie brano pod uwagę
problemu braku możliwości współpracy z jednostkami stanowiącymi skrajnie
południowe skrzydło Grupy Armii „Nord”. To również stanowiło poważny problem,
gdyż w wypadku uzyskania powodzenia Grupa Armii „Mitte” musiała sama zabezpieczyć
swe północne skrzydło, gdyż w tym względzie dowództwo sąsiedniej 16 Armii nie
miało żadnych realnych możliwości kooperacji. Jak się wydaje w sztabie Grupy
Armii „Mitte” nie posiadano jednolitego poglądu na kształt działań zaczepnych
po pomyślnym zakończeniu pierwszej fazy operacji „Tajfun” – spodziewano się
najwyraźniej zwycięstwa miażdżącego i ostatecznego, przy czym sztab Grupy Armii
zamierzał tym razem dopilnować, by zasadnicze ugrupowanie własnych sił nie
rozpadło się na oddzielone dużą odległością wysunięte do przodu związki
pancerne i zmotoryzowane, oraz likwidującą resztki oporu wroga gdzieś z tyłu
piechotę. Oczekiwanie możliwie szybkiej likwidacji okrążonych sił sowieckich i
natychmiastowe podjęcie marszu na wschód miało swoje uzasadnienie w niezbyt
dobrych doświadczeniach z „wyrwaniem się do przodu” niemieckich jednostek
pancernych po wielkiej batalii na Białorusi w lipcu, które natrafiwszy na zaskakująco
silny opór – biorąc pod uwagę skalę osiągniętego w bitwach nadgranicznych
sukcesu – którego nie były w stanie samodzielnie złamać. Trudno nie oprzeć się
wrażeniu, że von Bock kolejny raz nie potrafił właściwie oszacować sowieckiej
zdolności regeneracji linii frontu mimo największych nawet strat, ewidentnie
zakładał błyskawiczne wyjście w przestrzeń operacyjną i zakończenie operacji
pełnym sukcesem w bardzo krótkim czasie. Czy jednak faktycznie stan sił
sowieckich zajmujących pospiesznie przygotowywane i rozbudowywane pozycje
obronne był aż tak zły, by móc zakładać tak pomyślny przebieg zmagań, a przede
wszystkim osiągnięcie tak ambitnych celów operacji?
Na przełomie września i października
1941 roku siły sowieckie liczyły na całym froncie mniej więcej tylu żołnierzy,
co kończące przygotowania do kolejnej wielkiej operacji zaczepnej siły
niemieckie – około 3,2 miliony ludzi bezpośrednio w formacjach bojowych na szeroko
pojętym froncie. Na wyposażeniu tychże jednostek bojowych znajdowało się nieco
ponad 2700 czołgów i około 20 500 dział i moździerzy, co w przypadku
sprzętu bojowego stanowi wielkości znacznie mniejsze, niż znane nam ilości
wyposażenia z początku kampanii i jest wymownym świadectwem dotychczasowych
klęsk i niepowodzeń Związku Radzieckiego. Z uwagi na całą serię porażek na
niemal całym froncie, a przede wszystkim zagładę całego wielkiego zgrupowania
operacyjnego w rejonie Kijowa nieustannie formowane nowe dywizje i brygady, jak
również jednostki uzupełniane i odtwarzane płynęły na front bardzo szerokim
strumieniem, ale musiały być rozdzielane do wszystkich właściwie istniejących
Frontów, co skutecznie uniemożliwiało utworzenie stosunkowo silnego zgrupowania
wojsk na jednym odcinku i przygotowanie ofensywy, która miała przynieść
przejęcie inicjatywy strategicznej, co od pierwszych dni wojny pozostawało
niespełnionym marzeniem sowieckiego kierownictwa wojennego. Przede wszystkim
jednak, opisywana sytuacja zmuszała sowieckie dowództwo najwyższe do zaakceptowania
właściwie linearnego ugrupowania własnych wojsk, bez większych (z sowieckiego
punktu widzenia rzecz jasna) rezerw strategicznych. Na przełomie września i
października 1941 roku zatem, na kierunku moskiewskim znajdowało się mniej
więcej 40 % posiadanych przez Stalina związków bojowych, co w liczbach
bezwzględnych po raz pierwszy w tej wojnie dawało przewagę Niemcom. Sytuacja
sił sowieckich stawała się jednak jeszcze trudniejsza, biorąc pod uwagę
koncentrację niemieckich związków bojowych na konkretnych kierunkach przełamania
i to pomimo posiadania w rezerwie operacyjnej niemałych sił. Skalę trudności w
nadchodzącej wielkimi krokami bitwie podnosił jeszcze bardzo słabo działający
wywiad, który niewiele wnosił do obrazu sił wroga, a przede wszystkim, do jego potencjalnych
osi natarcia. Rozbudowywano zatem obronę na właściwie całej szerokości pasa
zajmowanego przez wojska Frontów Zachodniego i Briańskiego, a przede wszystkim
wszelkie dostępne rezerwy „rozsypano” na zapleczu tworzących owe fronty armii,
tak, by uzyskać zdolność do reakcji silnej i stanowczej na każdym możliwym
kierunku działań. Niemcy nie posiadali elementu zaskoczenia, gdyż kierunek
moskiewski jawił się jako najbardziej oczywisty obszar potencjalnej ofensywy i
choć nie wiedziano kiedy dokładnie ona nastąpi, oczekiwano jej. W ostatnich
dniach przed rozpoczęciem Operacji „Tajfun” zdecydowano się zresztą odebrać
pewną część nowo utworzonych związków bojowych związkom operacyjnym działającym
na innych kierunkach i odesłać je właśnie na kierunek moskiewski. W chwili rozpoczęcia
wielkiej bitwy siły sowieckie były zorganizowane następująco, spoglądając nań
od prawego skrzydła:
Front
Zachodni – Generał Pułkownik Iwan Koniew
20 Armia – Generał
Porucznik Filip Jerszakow
73, 129, 144
i 229 Dywizje Strzeleckie
24 Armia –
Generał Major Konstantin Rakutin (formalnie w składzie Frontu Rezerwowego)
19, 139,
160, 170, 309 Dywizje Strzeleckie
103 i 106
Dywizje Zmechanizowane
144 i 146
Brygady Czołgów
138 i 139
Samodzielne Bataliony Czołgów
43 Armia – Generał
Major Piotr Sobiennikow (Formalnie w składzie Frontu Rezerwowego)
53, 149,
211, 222 Dywizje Strzeleckie
145 i 148
Brygady Czołgów
Zgrupowanie
Kawalerii – Generał Major Lew Dowator
40 i 53
Dywizje Kawalerii
Rezerwa
Operacyjna Frontu Zachodniego – Generał Porucznik Iwan Bołdin
5
Gwardyjska, 134, 152, 214 Dywizje Strzeleckie
101 Dywizja
Zmechanizowana
45 Dywizja
Kawalerii
126, 128,
143, 147 Brygady Czołgów
Front Briański
– Generał Porucznik Andriej Jeriomienko
50 Armia –
Generał Porucznik Michaił Pietrow
217, 258,
260, 278, 279, 290, 299 Dywizje Strzeleckie
108 Dywizja
Pancerna
3 Armia –
Generał major Jakow Kreizer
137, 148,
269, 278, 280, 282 Dywizje Strzeleckie
4 Dywizja Kawalerii
13 Armia –
Generał Major Awksenty Gorodniański
6, 121, 132,
143, 155, 298, 307 Dywizje Strzeleckie
55 Dywizja Kawalerii
141 Brygada
Czołgów
Zgrupowanie
Jermakowa – Generał Porucznik Arkadij Jermakow
2
Gwardyjska, 160, 283 Dywizje Strzeleckie
21 Górska
Dywizja Kawalerii
121 i 150
Brygady Czołgów
W rezerwach
frontu znalazły się:
7
Gwardyjska, 154, 287 Dywizje Strzeleckie
42 Brygada
Czołgów
Front Rezerwowy
– Marszałek Siemion Budionny (na zapleczu sił Frontu Zachodniego)
32 Armia –
Generał Major Siergiej Wiszniewskij
2, 8, 18,
29, 140 Dywizje Strzeleckie
33 Armia –
Kombrig Dimitrij Onuprienko
17, 60, 113,
139, 173 Dywizje Strzeleckie
Bez względu na to, że wymienione
związki taktyczne (podobnie jak i po stronie niemieckiej) wspierane były przez
bardzo liczne pododdziały specjalistyczne – pancerne, artyleryjskie, czy
saperskie – rzuca się w oczy bardzo nikła ilość pancernych związków
taktycznych, najbardziej z natury rzeczy zdolnych do szybkiej reakcji na
potencjalne włamania w zasadniczy pas obrony. Ponadto, organizowane w tym
czasie brygady czołgów nie posiadały strukturalnie zbyt wielkiego wsparcia w
innych rodzajach broni i w zasadzie skazane były na polu walki na ścisłą współpracę
z własnymi związkami piechoty lub kawalerii. Z powodu dużych trudności z
szybkim dostarczeniem dostatecznie dużej ilości pojazdów mechanicznych własnym
wojskom, bardzo licznemu zgrupowaniu wojsk na moskiewskim kierunku trudno było
zorganizować wydajny system logistyczny, a przede wszystkim zachować wysoką
manewrowość. Liczne przecież, zorganizowane w wiele dywizji i brygad siły
trzech radzieckich frontów zdecydowanie ustępowały mobilnością siłom niemieckim
i to pomimo rosnących po stronie wroga trudności zaopatrzeniowych, które tak
jak Sowietom, coraz ostrzej dawały się Niemcom we znaki. Z uwagi na przyjęte
struktury organizacyjne broń pancerna sowietów stała się przede wszystkim bronią
wsparcia formacji strzeleckich i kawaleryjskich, co bardzo ograniczało
możliwości toczenia nowoczesnej bitwy sowieckim dowódcom szczebla operacyjnego
i taktycznego. Aby dopełnić obrazu sił sowieckich zmasowanych naprzeciw
czającej się do skoku Grupy Armii „Mitte” wypada jeszcze dodać, że stanowiące
ich jądro dywizje strzeleckie były niebywale zróżnicowane pod względem stanów
liczebnych zarówno ludzi, jak i wyposażenia. Okres poprzedzający bezpośrednio
ponowne przekierowanie uwagi niemieckiego kierownictwa wojennego na centralny
odcinek Frontu Wschodniego nie był wcale czasem spokojnej pauzy operacyjnej –
na wielu odcinkach frontu trwały mniej lub bardziej zacięte walki, z których
najbardziej rozpoznawalną pozostaje – jak sądzę – operacja zaczepna sowietów przeciw
siłom niemieckim w rejonie Jelni. Część sowieckich związków taktycznych była
zatem mniej lub bardziej wyczerpana walkami, nowe natomiast, formowane w
ekspresowym tempie na zapleczu frontu dywizje i brygady choć liczne i
stosunkowo dobrze wyposażone tworzył konglomerat słabo wyszkolonych i
niezgranych żołnierzy, zarówno oficerów, jak i podoficerów i szeregowych.
Sowieccy dowódcy zajmujący stanowiska dowódców armii i frontów z pewnymi
wyjątkami (najbardziej oczywisty to Siemion Budionny) nie byli wcale tak
dramatycznie niekompetentni i ograniczeni jak się zwykło powszechnie sądzić.
Przede wszystkim największym ich problemem pozostawały oczekiwania ze strony najwyższego
kierownictwa wojennego, a zwłaszcza jakość narzędzi, którymi mieli te
oczekiwania realizować. Teraz jednak, wraz z rozpoczęciem Operacji „Tajfun”
musieli oni przystąpić do nowej fazy działań wojennych w warunkach kompletnie
dla siebie obcych – braku przewagi liczebnej w ludziach i w sprzęcie, a przede
wszystkim w obliczu najsilniejszego zgrupowania operacyjnego, jakie Wehrmacht
utworzył podczas całej II Wojny Światowej.
Komentarze
Prześlij komentarz