"To nie jest kraj dla jakichkolwiek ludzi"
Wojna domowa w Syrii
Kiedy wydawało się, że "gorąca" faza konfliktu o władzę nad Syrią została definitywnie zakończona ku ogromnemu zaskoczeniu większości obserwatorów rozpoczęła się wielka ofensywa sił zbrojnych kontrolowanych przez Syryjski Rząd Ocalenia, a składające się z mozaiki różnych organizacji o charakterze islamistycznym z HTS (Hay'at Tahrir al-Sham - "Organizacja Wyzwolenia Lewantu") na czele. nagłe i niespodziewane wystąpienie sił HTS dotychczas kurczowo trzymających region Idlib rozwaliło całkowicie stan spraw - właściwie całkowicie odmieniając nie tylko położenie reżimu Assada, ale także pozostałych kluczowych obecnie "rozgrywających" w wojnie. Zanim jednak przejdę do opisu wydarzeń, które śledzę z uwagą od kilku dni, wypada przede wszystkim przedstawić najważniejszych aktorów widowiska. Jest to o tyle istotne, że obraz syryjskiej mozaiki politycznej uległ zdecydowanej zmianie od czasu "Arabskiej Wiosny", której konsekwencje w znacznej mierze osłabiły władzę reżimu Assada, ale też przyniosły w znacznej mierze klęskę i zagładę wielu pierwotnym siłom opozycyjnym. Zatem:

- Obszar kontrolowany przez siły wierne reżimowi Assada zaznaczony jest na różowo. Syryjski satrapa dysponuje nadal bardzo licznymi siłami zbrojnymi tworzonymi przede wszystkim przez Siły Zbrojne Syryjskiej Republiki Arabskiej (określane jako SAAF), które tworzy kilka komponentów. W walkach uczestniczą zatem regularne siły zbrojne, które jednak lata wojen i masowe dezercje w początkach zmagań bardzo osłabiły - na przykład z pierwotnej siły niemal 6000 czołgów różnych typów na dzień dzisiejszy pozostała mniej niż połowa. Jeszcze cięższym ciosem było odstępstwo do różnych organizacji opozycyjnych setek wykwalifikowanych oficerów, a potem także straty poniesione w walkach. Z uwagi na charakter walk i konieczność pacyfikowania opanowanych obszarów działania armii regularnej wspierały i wspierają siły rezerwowe stanowiące rodzaj zbrojnej milicji, choć często używające ciężkiej broni, oraz bardzo rozbudowane siły specjalne, które obok Gwardii republikańskiej stanowią obecnie elitę armii wiernej Assadowi - są najlepiej uzbrojone i wyszkolone, a także mogą liczyć na znacznie lepsze warunki egzystencji w pogrążonym w chaosie kraju. W sumie siły te stanowią dziwaczny konglomerat jednostek o wysokiej wartości, wiele razy przez lata wojny sprawdzonych w boju, oraz jednostek nadających się wyłącznie do służby garnizonowej z uwagi na słabe uzbrojenie, wyposażenie i przede wszystkim - niskie morale. W walkach armię Assada wspierała także syryjska policja, ale przede wszystkim kontyngenty obce, bez których niemożliwe byłyby sukcesy sił reżimu osiągnięte przed rozejmem. To także dość osobliwa koalicja składająca się z bojówek doskonale znanego wszystkim Hezbollahu, szyickich ochotników z Iranu i Iraku, oraz rzecz jasna rosyjskiego kontyngentu wojskowego, składającego się przede wszystkim z sił specjalnych i lotnictwa. Reżim kontrolował jeszcze w końcu listopada większość terytorium kraju z większością ludności i wszystkimi ważniejszymi miastami.
- Obszar zaznaczony na mapce na żółto to strefa pod kontrolą "Autonomicznej Administracji Północnej i Wschodniej Syrii", gdzie pierwsze skrzypce odgrywają przede wszystkim organizacje polityczne i militarne stanowiące kurdyjską samoobronę. Władze tego terytorium są z konieczności od 2012 roku uznawane przez Damaszek, który przez długie okresy wojny domowej nie był w stanie po prostu przejść do ofensywy i złamać tych w gruncie rzeczy opozycyjnych organizacji. Obszar ten nazywany także Rojava jest w istocie mozaiką tworzoną przez luźną federację organizacji politycznych związanych z istniejącą na tych ziemiach mozaiką ludnościową. Rojava zamieszkiwana jest przez Kurdów, Jazydów, Assyryjczyków, Arabów, Turkmenów, Ormian i jeszcze kilku innych grup ludnościowych. Jeszcze przed wybuchem wojny mniejszości te poddawane były konsekwentnej polityce "arabizacji" przez reżim z Damaszku i wybuch wojny domowej dał im szansę na przetrwanie, z której to szansy skorzystano. Siły samoobrony tworzone przez wiele różnych organizacji odegrały bardzo ważną rolę podczas kampanii przeciw ISIS i obecnie uchodzą za całkiem sprawna siłę zbrojną. Władze regionu stawiają na demokrację, pluralizm, emancypację kobiet (istnieje wiele kobiecych oddziałów samoobrony) i poszanowanie tradycji i religii. To co nam wydaje się siłą Sił Demokratycznej Syrii - bo tak nazywa się zbrojne ramię Rojavy - jest w istocie jej największą słabością. Mimo całkiem sporej liczebności i niezłego wyposażenia bardzo trudno jest władzom regionu zebrać cały potencjał w jedną siłę, gdyż jak uzmysłowił mi kolega Syryjczyk, w regionie "właściwie każda wieś prowadzi własną politykę zagraniczną". Z drugiej jednak strony takie podejście władz regionu owocuje dość znośnym poziomem życia na obszarach autonomii, względnie sprawnie działającym szkolnictwem i sprawnym działaniem lokalnych samorządów.
- Obszar zaznaczony na zielono to terytoria kontrolowane przez armię turecką, na których działa Syryjski Rząd Tymczasowy reprezentujący kilkadziesiąt mniejszych organizacji opozycyjnych, w przeważającej mierze wspieranych przez Turcję i USA finansowo i organizacyjnie. Główną siłą zbrojną na tym terytorium (poza tureckimi siłami okupacyjnymi) pozostaje Syryjska Armia Narodowa, licząca może około 20 000 bojowników. Siły te zostały praktycznie w całości wyszkolone i wyekwipowane przez Turcję i przez dużą część Syryjczyków postrzegane są jako narzędzie tureckiej polityki regionalnej, co oczywiście nie przysparza tej organizacji popularności. Interwencja turecka z pewnością ocaliła od zagłady wiele grup i grupek opozycyjnych, które utrzymały region Idlib wyłącznie dzięki działaniom armii Erdogana, ale także znacznie osłabiły siły Samoobrony na pograniczu turecko-syryjskim na północnym zachodzie kraju. Od dłuższego czasu Syryjski Rząd Tymczasowy pozostaje w konflikcie z Syryjskim Rządem Ocalenia.
- Siły zbrojne pozostające do dyspozycji Syryjskiego Rządu Ocalenia zajmują obszar zaznaczony na biało. To organizacja skupiająca przede wszystkim arabskich sunnitów pozostających w opozycji wobec Damaszku, o charakterze religijnym, pozostającym pod silnym wpływem fundamentalistów. HTS jako główna siła zbrojna organizacji powstała przede wszystkim na gruzach mniejszych ruchów, które uległy w walkach wojskom rządowym. gwałtowny wzrost znaczenia HTS na syryjskiej arenie zmagań nastąpił przed 2017 rokiem, gdy na czele organizacji stał Abu Jaber. Mimo niewątpliwych zasług na rzecz rozbudowy organizacji w październiku 2017 roku ustąpił on i usunął się w cień w związku z całym szeregiem porażek militarnych. Członkowie HTS atakowani przez właściwie wszystkich uczestników konfliktu znaleźli się w dramatycznym położeniu i ostatecznie podporządkowali się Turkom, co pozwoliło organizacji przetrwać. Dość szybko jednak współpraca ta zakończyła się i od sierpnia 2018 roku przez Turcję HTS określana jest mianem organizacji terrorystycznej. Co ciekawe, HTS aktywnie rozprawiła się z komórkami Państwa Islamskiego na kontrolowanym przez siebie terytorium i przez kilka lat zdołała skonsolidować się z szeregu autonomicznie działających grup w sprawne narzędzie wojny. Centralizacja dowodzenia i zatrudnienie doradców wojskowych spowodowało szybkie podniesienie wartości bojowej HTS, która z niezbornej masy milicjantów zmieniła się w bardzo groźne formacje lekkiej piechoty dysponującej dużą siłą ognia i bardzo manewrowej. Jak się przypuszcza mniej więcej jedna czwarta członków HTS to cudzoziemscy ochotnicy, ludzie bardzo zdeterminowani i o wysokim morale, często także o bardzo dużym doświadczeniu bojowym.
- Błękitnym kolorem zaznaczono na mapie pustynny obszar pozostający pod kontrolą "Armii Wolnej Syrii", a właściwie pod kontrola sił zbrojnych USA. "Armię Wolnej Syrii" tworzy - a jakże - konglomerat różnych ugrupowań politycznych, generalnie będących odpryskami po pierwszej wielkiej fali powstawania opozycyjnych organizacji politycznych. Zbrojne ramię tutejszej administracji jest bardzo słabe i egzystuje mimo dumnych nazw takich jak "Duchy Pustyni" wyłącznie dzięki pomocy i wsparciu ze strony sił zbrojnych USA. Stan tych jednostek jest bardzo płynny - z jednej strony napływają ochotnicy, z drugiej zaś strony odpływają radykałowie i zniechęceni bezczynnością i słabością ruchu. W sumie ramie zbrojne ocenić należy jako bardzo słabą strukturę, niepewną i w dużej części zdemoralizowaną. Jak się wydaje, w obliczu nieustannych pretensji o brak obiecanej broni i pomocy finansowej także Amerykanie nie robią sobie już większych złudzeń w kwestii przydatności tutejszych jednostek wojskowych w walce z reżimem Assada kontentując się jedynie ich skromnym w sumie udziałem w pogromie sił ISIS. Jest co najmniej uzasadnionym zresztą twierdzeniem, że jedynie w okresie walki z ISIS Amerykanie potrzebowali tych wątpliwej wartości sojuszników.
- Na obszarze południowo-zachodniej Syrii widzimy szereg szarych plam, które oznaczają pozostałości po ISIS. De facto na terytorium Syrii nie istnieją obecnie żadne enklawy tego quasi państwa, ale po klęsce militarnej i utracie gruntu pod nogami pewna część bojowników po prostu rozeszła się do domów i jak się obecnie szacuje przynajmniej pięć do sześciu tysięcy byłych bojowników ISIS może obecnie oczekiwać na odmianę losu, by ponownie stanąć do walki za swoje religijne i kulturowe przekonania.
- W południowo-zachodniej części Syrii, na pograniczu z Jordanią egzystują nie zaznaczone na mapie niewielkie grupy uzbrojonych opozycjonistów wobec władzy Assada, które pozostają nie tyle w uśpieniu, co z konieczności są przez reżim tolerowane. Trudno powiedzieć jaki cel w utrzymywaniu tego swoistego status quo ma Assad, ale wydaje mi się, że to rodzaj swoistej propagandowej "normalizacji sytuacji".
Od lat istniejący układ został drastycznie zburzony w dniu 27 listopada, gdy oddziały HTS przy wsparciu organizacji działających pod egida Turcji rozpoczęły niespodziewaną ofensywę, która zakończyła okres zbrojnego pokoju. Tak na prawdę, większość obserwatorów konfliktu najzwyczajniej w świecie przeoczyła nagłą mobilizację sił opozycji i wojsk rządowych w regionie północnym, kiedy to doszło do szeregu szybkich przegrupowań poprzedzających wybuch walk. Jeszcze bardziej zaskakujący był jednak przebieg samej kampanii - w ciągu dosłownie 48 godzin cały system obrony i kontroli posiadanego przez siły Assada terytorium na północy kraju runął jak domek z kart, a oddziały HTS weszły do Aleppo, drugiego co do wielkości miasta w Syrii. Pierwszego dnia walk oddziały HTS praktycznie bez oporu zajęły dwadzieścia miast i miasteczek, jednocześnie okrążając i likwidując lokalne garnizony armii wiernej Damaszkowi. Reakcja była natychmiastowa - w stronę oblężonej 46 Bazy Wojskowej wyruszył konwój rosyjskiego SPECNAZU, który jednak wpadł w zasadzkę i został rozbity. Pozbawione wsparcia i przy bardzo słabym dowodzeniu siły SAAF wpadły w panikę i dosłownie rozpierzchły się, porzucając dużo ekwipunku i ciężkiej broni. Po dosłownie symbolicznym oporze ze strony głownie sił policyjnych już 29 listopada oddziały HTS zaczęły zajmować Aleppo. Rozwój sytuacji zaskoczył mocno pozostałych uczestników konfliktu, którzy zareagowali z dużym opóźnieniem, dopiero w drugiej dobie działań stacjonujące w enklawie Tel Rifaat rozpoczęły własne operacje zmierzające do wykorzystania okazji i zajęcia jak największego obszaru. Przy okazji doszło do walk pomiędzy SDF, a proturecką SNA, Ostatecznie, 30 listopada siły HTS zajęły w zasadzie całe Aleppo prócz jednej dzielnicy w północno zachodniej części miasta, oraz portu lotniczego na południowym zachodzie, gdzie załopotały sztandary SDF. Dość szybko siły protureckie i HTS przeszły do ataku przeciw SDF i w zasadzie zlikwidowały w ciągu kolejnych 48 godzin enklawę Tel Rifaat. W tym samym czasie trwający żywiołowy odwrót sił Assada na południe umożliwił wprawdzie skierowanie do walki kolejnych oddziałów SDF, ale ruch tychże został dość szybko zablokowany przez postępy SNA i HTS. Obecnie skonfliktowane siły opozycyjne w zasadzie unikają konfrontacji, ale dotychczasowe starcia i deklaracja władz Rojavy o mobilizacji nie pozostawiają złudzeń o ewentualnym porozumieniu i koordynacji działań przeciw Assadowi i jego siłom.
Gdy padało Aleppo inne oddziały HTS podjęły ofensywę z Idlib na południe, przez Góry Zawiya na południe, w stronę Hamy. Także tutaj obrona sił rządowych błyskawicznie sie rozpadła i w ciągu dosłownie godzin siły HTS opanowały obszary, zdobywane uprzednio przez siły Assada miesiącami w w ciężkich walkach.

Uderzenie sił HTS w stronę Hamy nie spotkało się z poważnym oporem i część sił rządowych rozpoczęła nawet ewakuację miasta i pobliskiej pazy sił powietrznych. Gdy czołowe oddziały HTS dotarły niemalże na rogatki miasta udało się wreszcie zorganizować siłom Assada i przeprowadzić pierwsze operacje zmierzające do zatrzymania ofensywy - siły powietrzne przeprowadziły szereg uderzeń na cele położone w rejonie miasta i na Idlib, a do miasta przybyły posiłki, co także odbyło się nie bez trudności. Na drodze pomiędzy Hims, a zagrożoną Hama kolumny wojsk rządowych kilkukrotnie wpadały w zasadzki ogniowe zorganizowane przez niewielkie grupki bojowników, a dowództwo IDF poinformowało o ostrzale artyleryjskim rejonów koncentracji sił regularnych SAAF położonych w pobliżu Golanu. Nawet w Damaszku doszło do wystąpień zwolenników HTS przeciw ośrodkom władzy Assada, co początkowo brano za pucz wojskowy. Ostatecznie koncentracja sporych sił zmechanizowanych i uderzenia rosyjskich sił powietrznych doprowadziły do odrzucenia czołowych jednostek HTS od wrót do Hamy, ale w międzyczasie inne jednostki kontynuowały marsz na południe zajmując spore terytoria po obu stronach strategicznie ważnej autostrady nr 5 łączącej Hamę z Aleppo będącym już w rękach insurgentów. Postępy terytorialne na dzień 2 grudnia widzą Państwo na załączonej powyżej mapie.
Operacja zaczepna HTS dopiero po czterech dniach spotkała się z realnym przeciwdziałaniem, jednakże nie udało się siłom Assada zastopować jej, za wyjątkiem odcinka frontu pod Hamą. Cały czas trwa zajmowanie opuszczonych przez uciekające siły rządowe obszarów na południe od Aleppo. Analizując dotychczasowy przebieg walk nasuwa się obserwatorowi zmagań od razu kilka istotnych konkluzji:
- Po pierwsze, wyjątkowo szkodliwe okazało się utrzymywanie dotychczasowej struktury organizacyjnej wojsk rządu w Damaszku - istniejące brygady i dywizje są mało elastyczne i nie potrafią jak dotychczas skutecznie przeciwdziałać niewielkim, ale bardzo ruchliwym oddziałom HTS. Szybkie izolowanie od zaplecza kolejnych garnizonów w sile kompanii lub plutonu prowadziło do błyskawicznego rozkładu sił reżimu i faktycznego rozpadu systemu obrony kontrolowanego terytorium. Regularne wojsko było dotychczas skuteczne wobec próbujących stosować taktykę wojsk regularnych opozycyjnych milicji, ale zawiodło kompletnie wobec małych, dobrze zorganizowanych i wyszkolonych grup szturmowych. Daje się też zauważyć duża dysproporcja w kwestii morale obu walczących stron.
- Słabością sił Assada jest przede wszystkim słabość jego dotychczasowych sojuszników. Dymisja dowodzącego kontyngentem rosyjskim generała Siergieja Kisela jest tutaj tak naprawdę szukaniem kozła ofiarnego, bo przecież rosyjski kontyngent z uwagi na wojnę w Ukrainie od dłuższego czasu pozostawał na pozycjach w mocno okrojonym składzie. Jeszcze gorzej wygląda Hezbollah, który oddał w przeszłości Assadowi olbrzymie usługi - obecnie organizacja sprawia wrażenie rozbitej wewnętrznie po stracie czołowych przywódców i nie nie jest w stanie zmobilizować poważniejszych sił w obronie swego dobroczyńcy z Damaszku. Swoją drogą, bardzo ciekawa byłaby konfrontacja dwóch skrajnie fundamentalistycznych sił - dotychczas Hezbollah w zmaganiach po stronie reżimu damasceńskiego bazował na wysokim morale religijnych zapaleńców, a teraz przyjdzie mu zmagać się z przeciwnikiem bazującym na tym samej tożsamości moralnej do walki. Mówiąc szczerze, Hezbollah powinien odejśc w niebyt raz na zawsze i to chyba najlepsza ku temu okazja, gdyby izraelski IDF był w stanie współpracowac z władzami Libanu w walce z tą wybitnie terrorystyczną organizacją podtrzymująca stan wojny za wszelką cenę by miec jakąkolwiek rację bytu. Oczywiście na taki scenariusz się na razie nie zanosi, co jest dość dziwne, bo nie jestem w stanie zrozumieć władz w Bejrucie, które decydują się konsekwentnie na podtrzymywanie istnienia państwa w państwie, które w gruncie rzeczy zagraża takie tymże władzom - jak ongi OWP w chwili wybuchu wojny domowej w Libanie.
- Rządowa armia syryjska okazała się drastycznie wręcz bezradna wobec użycia dronów bojowych przez bojowników HTS. Ci ostatni natomiast niemalże w magiczny sposób przeszli drogę od lokalnej milicji do dobrze zorganizowanej i skutecznej siły bojowej bazującej na wysokim morale i sporych umiejętnościach taktycznych. Wprawdzie oficjalnie już potwierdzono ponowny przerzut "ochotników" irańskich i szyitów z Iraków do Syrii, ale Iran zdecydowanie przestaje mieć znaczenie "rozgrywającego" w konflikcie. Zresztą, jak dotąd ochotnicy szyiccy nie musieli się mierzyć z równie wysoko religijnie zmotywowanymi żołnierzami strony przeciwnej.
- Dramatycznym dla losów społeczeństwa syryjskiego jest rozbicie polityczne, w którym każda z głównych sił dysponujących godnym uwagi ramieniem zbrojnym skłonna jest jedynie do czasowych sojuszy z przyczyn taktycznych. Wojna wszystkich z wszystkimi będzie długa i krwawa, a żadna ze stron nie zamierza rezygnować z gry o "pełną pulę". W najgorszym położeniu znajdują się obecnie siły SDF, które nie są na dłuższą metę zdolne do wielkich operacji militarnych z uwagi na swój charakter, a które w przypadku totalnego triumfu jakiejkolwiek z pozostałych stron wojny musza liczyć się z koniecznością skazanej z góry na klęskę walki o swoją egzystencję, gdyż zarówno Assad, jak i Turcy, a przede wszystkim HTS nie zamierza w przyszłości tolerować jakichkolwiek obszarów autonomicznych z przyczyn ideowych lub religijnych.
Walki trwają, a Syria staje się piekłem nie do zniesienia. jak dotychczas około siedmiu milionów ludzi opuściło ten kraj i być może liczba uchodźców wkrótce wzrośnie, jeśli siły Assada rozpoczną kontrofensywę i odzyskają choć cześć utraconego terytorium. Tymczasem jednak HTS dwukrotnie powiększyła swój stan posiadania sprzed ofensywy, co może mieć kluczowe znaczenie dla dalszych losów wojny, gdyż w Syrii, gdzie od lat mamy do czynienia z właściwie średniowieczną zasadą wzrostu siły przez kontrolę nad liczbą ludności nagle fundamentaliści sunniccy zwielokrotnili swe możliwości mobilizacyjne i przede wszystkim ekonomiczne. Jak na razie zresztą zachowują zdrowy rozsądek deklarując pełną amnestię dla wszystkich członków reżimu Assada, którzy zdecydują się porzucić swego dotychczasowego suwerena i przejść na stronę organizacji. Na razie walki trwają, a pozycja Assada osłabła do poziomu nienotowanego od czasu pierwotnej rewolty wymierzonej przeciw jego rządom.
Komentarze
Prześlij komentarz