"Raport z Ukrainy" - 17 grudnia 2024

 


"Raport z Ukrainy"




    I.
    Mówiąc krótko - obecna sytuacja operacyjna sił ukraińskich na głównym teatrze działań, czyli w południowo-wschodniej Ukrainie jest zła i jak przypuszczam w najbliższych dniach będzie miała tendencje do dalszego pogarszania się. Jedynym obszarem walk, gdzie mimo poważnych rosyjskich wysiłków sytuacja jest względnie stabilna to rejon przygraniczny Obwodu Kurskiego. W ciągu kilku ostatnich dni odnotowano tutaj cały szereg rosyjskich operacji zaczepnych prowadzonych różnymi siłami, które jednak niewiele wniosły do ogólnego obrazu sytuacji. Zgrupowanie rosyjskie nadzorowane przez dowództwo 106 Dywizji Powietrznodesantowej mimo wielkiego wysiłku nie może pochwalić się znaczącymi zdobyczami terenowymi na zachodniej części utrzymywanego przez siły ukraińskie łuku. jedynym zyskiem mogącym jednak mieć duże znaczenie jest zmuszenie dowództwa ukraińskiego do wzmocnienia broniących się tam sił szeregiem kolejnych jednostek, w tym 1 Brygady Pancernej i elementów 36 Brygady Piechoty Morskiej. Ponieważ w rejonie Sudży walczą także tak zasłużone jednostki jak 80, czy 95 Brygady Desantowe możemy mówić śmiało o koncentracji związków o charakterze elitarnym. Wskazuje to jasno na wolę utrzymania okupowanego terytorium Rosji bez względu na konsekwencje. Co uważam za szczególnie istotne, w ciągu ostatnich dni znacznie poprawiła się sytuacja zaopatrzeniowa walczących w Obwodzie Kurskim ukraińskich jednostek, dysponujących teraz znacznie większymi przydziałami pocisków artyleryjskich, czy choćby kierowanych pocisków przeciwpancernych. W efekcie, kilkukrotnie przynajmniej atakujące oddziały rosyjskie poniosły dość duże straty w ludziach i sprzęcie, oraz jak zauważyłem na wstępie, mimo strat nie osiągnęły zakładanych celów natarć. 
    
W rejonie Kurachowe Rosjanie konsekwentnie notują postępy - w zasadzie na dzień dzisiejszy w rękach ukraińskich pozostaje już tylko niewielki kompleks przemysłowy w zachodniej części miasta. Mówiąc szczerze, fakt ten nie ma większego znaczenia wobec konsekwentnych postępów Rosjan na skrzydłach, które powodują, że konieczność opuszczenia tego występu jest najprawdopodobniej kwestią dni. Dotychczasowe straty spowodowały nie tylko znaczne osłabienie siły ukraińskiego zgrupowania w tym rejonie, ale także znacznego rozciągnięcia i tak szczupłych sił. 

Na dzień dzisiejszy jedynym poważniejszym związkiem pozostającym w rezerwie jest mało doświadczona 151 Samodzielna Brygada Zmechanizowana, która jednak nie występuje jako całość, lecz poszczególnymi batalionami interweniuje na korzyść pozostałych jednostek ukraińskich w miarę potrzeb. Kolejne rosyjskie natarcie w rejonie Zełeniwki spowodowało zresztą konieczność przegrupowania części sił i tej brygady w rejon walk.

    Bardzo źle wygląda też sytuacja sił ukraińskich w rejonie Wyłekiej Nowosiłki, gdzie oddziały rosyjskie nie tylko głęboko oskrzydliły pozycje obrońców w samym mieście, ale także zdołały odciąć obrońców Makariwki. Sytuacja tutaj jest o tyle poważna, że jak dotychczas ten odcinek frontu nie doczekał się żadnych poważnych posiłków. 

    Rzecz w tym, że nie tylko kwestią czasu jest upadek Wełykiej Nowosiłki, ale wraz ze słabnięciem sił obrońców w tym rejonie walk otwiera się dla dowództwa rosyjskiego kolejny słaby punkt, który owo dowództwo będzie konsekwentnie usiłowało wykorzystać. Dysponując dużą przewagą możemy być pewni kolejnych operacji zaczepnych przeciwnika na tym odcinku.

    Coraz bardziej niepokoją także rosyjskie postępy w rejonie Kupiańska i nad rzeką Oskoł. Pomiędzy Kupiańskiem, a Dworiczną rośnie i umacnia się rosyjski przyczółek, a działające tam siły obrońców także nie posiadają właściwie żadnych rezerw, co stawia pod poważnym znakiem zapytania możliwość utrzymania linii rzeki w perspektywie kolejnych tygodni.

    II.
    Pomijając sytuację na froncie więcej zjawisk nie pozwala na ostrożny nawet optymizm. Jak już kilkukrotnie pisałem, bardzo duże znaczenie dla sytuacji sił ukraińskich na Południowo-Wschodnim Teatrze Działań ma uwikłanie szeregu najlepszych jednostek armii ukraińskiej w operacje w Obwodzie Kurskim. Kolejny raz nie zamierzam dywagować co właściwie ukraińskie dowództwo miało na myśli rozpoczynając swoją operację zaczepną, ale wkraczając do Obwodu Kurskiego w znacznym stopniu związało sobie ręce angażując tam poważne siły, które zresztą konsekwentnie wzmacnia. Rzecz nie w tym, że utrzymywanie małej, kilkutysięcznej Sudży nie ma żadnego znaczenia politycznego - w mojej ocenie równie dobrze mogłoby chodzić o Timbuktu - natomiast uporczywe walki w tym rejonie wytworzyły bardzo niekorzystną sytuacje operacyjną dla sił ukraińskich. Zmierzam do tego, że dysponujący dużą przewagą Rosjanie mogą sobie pozwolić na luksus utrzymywania na tym odcinku frontu znacznych sił, bez szkody dla organizowania kolejnych (i na ogół udanych biorąc pod uwagę rosyjskie cele) operacji zaczepnych w Donbasie i na Zaporożu. Teraz, nawet ewakuacja okupowanego obszaru niczego Ukraińcom nie da, gdyż i tak będą musieli pozostawić po swoje stronie granicy poważne siły, by zabezpieczyć własne terytorium przed licznym i dobrze wyposażonym przeciwnikiem, który będzie tutaj stale zagrażał. A przecież widać gołym okiem jak bardzo zaangażowanie licznych rezerw w tym rejonie spowodowało rosnąca nierównowagę w Donbasie.

    Poprawy sytuacji w kwestii rezerw dla osłabionych sił na południu nie widzę, mało tego - zastanawiam się nad wartością bojową ostatniej serii jednostek zmobilizowanych przez Kijów. Oczywiście chodzi mi o znana już chyba wszystkim kwestię 155 Brygady Zmechanizowanej nagłośnioną przez Butusowa.  Nie mam naturalnie żadnych narzędzi, by oceniać prawdziwość doniesień traktujących o stratach operacyjnych na poziomie 1000 ludzi tej brygady zanim w ogóle weszła ona do walki. Mogę dodać od siebie jedynie to, że kolejny raz dowództwo ukraińskie zdecydowało się na bardzo karkołomny sposób organizowania posiadanych rezerw - brygada powstała dosłownie "z powietrza", czyli poprzez oddelegowanie grupy oficerów i podoficerów z różnych jednostek, a następnie poprzez wypełnienie szeregów poborowymi. W efekcie ta i szereg innych powstałych w tym samym czasie ogromnym nakładem środków brygad skompletowana została w ciągu zaledwie tygodni, po czym przeszła bardzo krótkie szkolenie na zupełnie nieznanym dla większości tworzących ją żołnierzy sprzęcie. Kolejny raz stworzono jednostki bojowe bez elementarnej nawet grupy pierwotnej (delegowano doświadczonych specjalistów z różnych brygad i w większości wcześniej nie współpracowali oni ze sobą), co wygenerowało olbrzymie problemy dyscyplinarne. W mojej ocenie dymisje poszczególnych dowódców niczego w tej kwestii nie wniosą, jeśli nie zmieni się w sposób systemowy struktur szkolnych. Słabnące morale ukraińskich żołnierzy nie jest tutaj niczym nowym, szkopuł w tym, że niewiele udało się zrobić, by nad tym zjawiskiem zapanować. Armia ukraińska w tej materii wymaga zasadniczego wstrząsu strukturalnego - skutecznie i bezwzględnie działającej żandarmerii i zmian regulaminowych dających dowódcom do dyspozycji nawet najsurowsze środki karne wobec defetystów. Brzmi to może jak tekst żywcem wyjęty z odpraw dowództwa Armii Czerwonej czasów drugowojennych, ale nie widzę tutaj innej drogi tym bardziej, że i tak siły zbrojne Ukrainy skazane są na przymusowy pobór i w miarę przedłużania sie działań wojennych problem będzie narastał. 
    Kwestie dyscypliny i morale mają o tyle duże znaczenie w nadchodzących tygodniach, że przebieg działań w ostatnich miesiącach jest niczym innym jak tylko rodzajem bitwy materiałowej, czyli tym rodzajem działań, który dowództwu rosyjskiego w tych warunkach najbardziej odpowiada. Jak wszyscy doskonale wiedzą, nie jestem żadnym ekspertem w kwestiach współczesnej sztuki wojennej będąc przede wszystkim historykiem wojskowości. To dobry moment, by za pomocą odwołania do odległej przeszłości uzmysłowić Państwu o jakiej naturze działań wojennych mówimy. Posłużę się przykładem z okresu sowieckich ofensyw na Zachodniej Ukrainie w marcu i kwietniu 1944 roku, a konkretnie przywołam działania 60 Dywizji Strzeleckiej będącej częścią 47 Armii. Dywizja ta licząc 7000 żołnierzy została pchnięta do walk na przełomie stycznia i lutego 1944 roku w rejonie Kalenkowicz i w efekcie stopniała do dnia 13 lutego 1944 roku do poziomu 2712 żołnierzy. wycofano ją z frontu i w dniu 17 lutego skoncentrowano w rejonie Kurska, gdzie w ciągu tygodnia uzupełniono do poziomu 7203 ludzi, po czym już 27 lutego załadowano do pociągów i bez żadnych szkoleń zgrywających skierowano do walk na Ukrainę. Uzupełnienia składały się z poborowych - 1934 Rosjan, 656 Ukraińców, 83 Białorusinów i 947 mieszkańców Republik Azji Środkowej, oraz ozdrowieńców. Jeszcze podczas rozładowywania dywizji z transportów kolejowych poniosła ona straty - w dniach 2 - 4 marca straciła ona 79 zabitych i 250 rannych (w tym dowódcę jednego z pułków strzeleckich) wskutek niemieckich nalotów na stacje kolejowe. Dywizja weszła do walki w dniu 10 marca i w ciągu kolejnego tygodnia straciła 1789 żołnierzy w walce. Do dnia 10 kwietnia 1944 roku jej straty bojowe wzrosły do 2754 ludzi (i znaczną części artylerii dywizyjnej), co spowodowało drastyczny spadek wartości bojowej, ale jednostka pozostała na froncie wraz z wygaśnięciem walk. Jak widać zatem - w ciągu zaledwie dwóch miesięcy (realnie czterech tygodni udziału w walkach) dywizja straciła 100 % stanu osobowego i niemal 85 % stanu wyposażenia bojowego. Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że dla dowództwa sowieckiego straty tej dywizji (a także wielu, wielu innych) nie miały żadnego znaczenia. Liczyło się wyłącznie bezustanne podtrzymywanie ofensywy nawet w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych, by wykorzystać wyczuwane słabnięcie sił niemieckich. Bezustanna presja mimo ogromnych strat własnych doprowadziła zimą i wczesną wiosną 1944 roku nie tylko do skrajnego wyczerpania sił Wehrmachtu nie mającego z różnych przyczyn zdolności do pełnej regeneracji posiadanych związków bojowych, ale także przyniosła poważne sukcesy terenowe i właściwie opanowanie w ciągu dwóch miesięcy niemal całej Zachodniej Ukrainy. Pod tym względem nic w stosunku do czasów ZSRR sie w Rosji nie zmieniło - jako, że władza kremlowska maluje rzeczywistość, nie liczą się niekrologi poległych żołnierzy, lecz triumfalne komunikaty o zdobycie tej, czy tamtej miejscowści. Nie ma zatem żadnych podstaw by sądzić, że dojdzie do jakiejś formy załamania się rosyjskiej armii z powodu dużych strat osobowych. Jeśli dowództwo rosyjskie założyło, że ma obecnie dostatecznie dużą przewagę sił i środków nad armią ukraińską, będzie ono kontynuowało tego rodzaju bitwę materiałową do skutku. A w obliczu kryzysu ekonomicznego płacąc bardzo poważne w rosyjskich realiach pieniądze nowym kontraktorom nie musi sie martwić o dopływ "świeżej krwi". Tym bardziej, że jest w stanie dodatkowo korzystać z niemałych zasobów ludzkich dostarczanych przez pobór. Reasumując - biorąc pod uwagę topniejące rezerwy ukraińskie i konsekwencję strony rosyjskiej wypadałoby zrewidować przypuszczenia dotyczące potencjalnego zakończenia wojny rozejmem lub pokojem w najbliższym czasie. Można bowiem spodziewać się każdego rozwiązania i skrajnie różnego od ostatnio zakładanych scenariuszy rozwoju sytuacji. 


Komentarze

Popularne posty