"Blisko, coraz bliżej"

Sprawy pozostają w dużej dynamice - od mojego poprzedniego artykułu wydarzyło sie bardzo wiele i choć daleko wciąż od ostatecznych rozstrzygnięć widać wyraźnie postępujący kryzys w szeregach sił zbrojnych wiernych Assadowi. Oddziały HTS opanowały kolejne obszary - w większości przy minimalnym oporze SAAF, a przede wszystkim zdobyły Homs, gdzie siły reżimu stawiły po raz pierwszy od początku ofensywy poważniejszy, ale jak sie okazało krótkotrwały opór. Zanim przejdziemy do najnowszych zdobyczy terytorialnych insurgentów z Idlib dodam tylko, że ponad wszelką wątpliwość w rejonie Aleppo i w tamtejszej bazie lotniczej siły HTS zdobyły nie tylko kilkadziesiąt czołgów i bojowych wozów piechoty (w tym najnowsze T-90 dostarczane przez Rosję Damaszkowi już podczas trwania rosyjskiej interwencji), ale także cała strukturę lokalnej obrony przeciwlotniczej - zestawy "Newa", "Buk" i kołowy "Pancsyr". Zwłaszcza te ostatnie pozycje na liście zdobyczy traktowane są jako bezcenne, gdyż w reakcji na postępująca ofensywę siły powietrzne Damaszku przy aktywnym wsparciu Rosjan wykonały przynajmniej kilkadziesiąt uderzeń lotniczych na gęsto zaludnione obszary Idlib, co spowodowało nie tylko duże straty ludności cywilnej, ale spore zniszczenia w infrastrukturze. Trafiono między innymi cztery z tamtejszych szpitali. O ile HTS nie powinno mieć problemów z użyciem operacyjnym zdobytych środków OPL, to trudno powiedzieć na dzień dzisiejszy to samo o zdobytych w Aleppo samolotach - w obliczu całkowitej dominacji w powietrzu sił reżimu Assada misje tego rodzaju byłyby samobójstwem. Odnotowano natomiast pierwsze loty zdobytymi w Aleppo helikopterami, co wskazuje na to, że insurgenci posiadają wykwalifikowaną obsługę naziemną i rzecz jasna także pilotów.
Tylko przez krótki czas wydawało się, że SAAF największy kryzys ma za sobą - szybki rozpad w początkach ofensywy wielu drobnych garnizonów złożonych z sił rezerwy i lokalnych milicji tylko potwierdził ich reputację, ale do zagrożonej Hamy przegrupowano przecież wyborową 25 Dywizję Sił Specjalnych, która niemal natychmiast przeszła do kontrataku. Gdy na równinie Al-Ghab załamały się ataki sił HTS, a przybyłe do miasta posiłki wojsk rządowych rozpoczęły silny kontratak w kierunku położonej na północ od miasta Akademii Wojsk Zmechanizowanych wydawało się, że siły Assada "złapały oddech" i przejmują kontrolę nad sytuacją. Sytuacja w dniu 4 grudnia wyglądała dla atakujących jednostek HTS o tyle nieciekawie, że podeszły one pod Hamę dość wąskim korytarzem, który wydawał się stosunkowo dogodnym celem dla przybyłej 25 Dywizji grupującej w swych szeregach elitę sił rządowych. Tylko tego dnia odnotowano zresztą na północnych podejściach do Hamy 45 nalotów lotniczych. Względna równowaga sił nie utrzymała się jednak zbyt długo - bardzo szybko oddziały HTS odzyskały wigor i w szybkich atakach nie tylko poszerzyły korytarz, którym podeszły pod Hamę, ale także oskrzydliły miasto od wschodu i zachodu przenikając także do jego zewnętrznych, peryferyjnych dzielnic. Hama została nie tylko ostrzelana artylerią rakietową, ale udało się także insurgentom porazić system dowodzenia skutecznie atakując za pomocą dronów stanowisko dowodzenia sił broniących miasta. Dzień później, 5 grudnia miasto padło, a jego obrońcy rozpoczęli żywiołowy, a momentami wręcz paniczny odwrót na południe. O braku kontroli nad swymi oddziałami świadczy fakt, że oddziały HTS bez pauzy operacyjnej ruszyły na południe docierając w ciągu niewielu godzin do oddalonego od centrum Hamy o 26 kilometrów Ar-Rastan.

Widoczny na zdjęciu most Ar-Rastan spinający brzegi Orontesu ma olbrzymie znaczenie dla dalszego rozwoju sytuacji - zapewnia najszybsze połączenie pomiędzy Hamą i Homs i przede wszystkim, jest jedynym mostem w okolicy o takiej nośności, która pozwoliłaby na sprawną ewakuację ciężkiego sprzętu zgromadzonego przez siły rządowe w Hamie. Jak się wydaje, walki trwają już w położonym na południowym brzegu mieście Ar-Rastan, a co gorsza dla Assada pojawiły się też niepotwierdzone, ale bardzo niepokojące informacje o walkach w miejscowościach położonych jeszcze dalej na południe - między innymi w Talbiseh - a to już przecież bezpośrednie przedpola Homs. Dosłownie w chwili pisania tego tekstu pojawiły się informacje o opanowaniu Talbiseh przez siły rebelii, ale nie moge tego zweryfikować w żaden sposób. Na tę chwilę nie można oczywiście całkowicie przesądzać sprawy, ale siły rządowe sprawiają wrażenie zupełnie zdezorganizowanych i przynajmniej chwilowo niezdolnych do opanowania sytuacji. Podejście sił HTS do regionu Homs - Al-Qusejra może mieć dla przebiegu działań kapitalne znaczenie, gdyż to reduta zapewniająca łączność centrum administracyjnego reżimu, czyli stołecznego Damaszku z położonym na północnym zachodzie obszarem nadmorskim, gdzie w Tartusie i Latakiji znajdują się najważniejsze porty morskie, ale także bazy rosyjskie - najważniejszego z sojuszników Assada. Jeszcze wczoraj niektóre agencje informacyjne podały zresztą wiadomość o rozpoczęciu ewakuacji przynajmniej części rosyjskich okrętów z bazy w Tartusie.
Obserwując zmagania w rejonie Hamy i na południe od tego miasta nie można tracić z pola widzenia innych odcinków działań. Wprawdzie po nieudanej próbie opanowania równiny Al-Ghab siły insurgentów nie podjęły jak dotychczas kolejnej próby uderzenia w regionie nadmorskim, ale za to głęboko w interiorze ich pochód na południe trwa - siły HTS opanowały as San i kontynuując pochód także Salamiyah i Ugayribat. Także siły protureckiej SNA posuwające się równolegle do swego taktycznego sojusznika zajęły spory obszar włącznie z miastem Ithriya, które jest istotnym centrum komunikacyjnym. Nadal całkowitą bierność zachowują siły SDF, które zachowały jedynie niewielką enklawę w północnej części aglomeracji Aleppo. Pozostaje jeszcze przedstawienie kilku kluczowych postaci, determinujących obecny obraz wydarzeń.
Rebelianci z Idlib zachowują nadal specyficzną, dwoistą strukturę władzy - jak przypuszczam jednak, dzieje się tak wyłącznie z przyczyn taktycznych. Zatem formalnie, władza nad administracją spoczywa w rękach Rządu Ocalenia Narodowego, na którego czele stoi od 13 stycznia 2024 roku Mohammed al-Bashir. To stosunkowo młody człowiek, bo zaledwie 41 letni, ale w pewnym sensie będący swa biografią doskonałą emanacją natury całego rządu i jego zbrojnego ramienia. Mohammed al-Bashir jest absolwentem uniwersytetu w Aleppo i z wykształcenia jest inżynierem elektrykiem, ale już podczas wojny domowej, w 2021 roku ukończył na uniwersytecie w Idlib naukę prawa szariatu. W jakiś sposób symbolizuje to dryf dużej części dawnej świeckiej elity przedwojennej Syrii w stronę głębokiej religijności. Mohammed al-Bashir jest w lokalnej przestrzeni postacią doskonale znaną, gdyż przed objęciem urzędu premiera w Rządzie Ocalenia piastował w nim funkcję Ministra Rozwoju i jako taki, zyskał swoimi decyzjami obniżek obciążeń podatkowych i konsekwentnej pracy nad wzmocnieniem służby zdrowia i systemu edukacyjnego dość dużą popularność. zarówno on sam, jak i część jego ministrów uchodzić ma w oczach szeroko pojętej opinii publicznej za nowy rodzaj polityków - religijnych technokratów. Prawdziwy obraz natury władzy Rządu Ocalenia nie byłby pełen, gdybyśmy skupili się wyłącznie na władzy wykonawczej. Władza ustawodawcza, czyli Szura Generalna jest zdominowana przez religijnych fundamentalistów, a na jej czele stoi Prezydent, która to funkcje pełni obecnie Mustafa al-Mousa, były farmaceuta, który jest członkiem HTS. To samo w sobie jest dość ciekawe, bo choć oficjalnie Rząd Ocalenia nie chce być łączony z siatką organizacyjną HTS i nie posiada nad nią żadnej władzy, to właśnie z szeregów HTS wywodzi się znakomita większość działaczy tworzących podstawowe struktury administracyjne terytorium podlegającego władzy Rządu. Teoria teorią, ale fakty są takie, że HTS pozostaje nie tylko zbrojnym ramieniem Rządu Ocalenia, ale także pełni funkcje policyjne. Na czele samej Hay'at Tahrir al-Sham pozostaje tytułowany emirem Ahmed Hussein al-Shaar'a znany bardziej pod wojennym przydomkiem Abu Mohammed al-Julani. Urodzony w 1982 roku przywódca był członkiem sił zbrojnych Państwa Islamskiego, następnie przeszedł do struktur HTS i stopniowo piął sie po kolejnych szczeblach kariery. ma ogromne doświadczenie bojowe - jeszcze jako bardzo młody człowiek w 2003 roku wziął jako ochotnik udział w walkach islamistycznych insurgentów przeciw amerykańskim siłom zbrojnym w Iraku. Łączy w sobie rzadki talent łączenia postawy fundamentalisty i znakomitego praktyka - przede wszystkim w ciągu ostatnich lat rozbudował struktury zbrojne HTS i bardzo wzmocnił je poprzez założenie wyższej szkoły wojskowej i postawienie na intensywny trening z udziałem cudzoziemskich specjalistów. Nie jest to jednak typ "ludowego rewolucjonisty bez skazy" - nie chodzi tutaj o przynależność do struktur bezpośrednio związanych z universum Al-Qaidy, ale przede wszystkim o jego udział w brutalnych atakach na miejscowości zamieszkane przez Alawitów. Wiadomo także o tym, że jednostki policyjne i struktury kontrwywiadowcze HTS w przeszłości wielokrotnie dopuszczały się tortur wobec schwytanych domniemanych lub rzeczywistych wrogów.
Narada przywódców HTS - drugi od lewej Abu Mohammed al-Julani.
Na dzień dzisiejszy władze HTS - a co za tym idzie także Rządu Ocalenia - ściśle trzymają się narracji o tolerancji wobec innych grup religijnych i etnicznych. Faktycznie, w zdobytym Aleppo dość szybko zaprowadzono ład i porządek, prawdopodobnie dzieje sie tak samo i w innych zajętych miastach. Ekscesy polegające na grabieży i przemocy ze strony wkraczających do Aleppo bojowników ukrócono surowymi karami według oficjalnych doniesień z Idlib. Już teraz trwa rekrutacja nowych żołnierzy z byłych członków sił Assada, a także z członków społeczności żyjących na opanowanych przez HTS obszarach. Nie może to dziwić, gdyż HTS rządziło dotąd na obszarze zaludnionym przez około 4 miliony osób, siła rzeczy zatem baza mobilizacyjna tej organizacji była mocno ograniczona, a przecież wraz z opanowaniem tak wielkiego obszaru pojawiła się konieczność szybkiego powołania sił policyjnych do nadzoru i ewentualnej pacyfikacji zdobytych terytoriów, a także unikania zadrażnień ze społecznością międzynarodową. Niezależnie od tego co sądzimy o HTS jako organizacji sunnickich fundamentalistów już teraz należy powiedzieć, że ofensywa została niezwykle starannie zaplanowana i to wiele miesięcy temu. Przypomnę tylko, że nie tylko zakamuflowano mobilizację własnych sił bojowych, ale także skrycie infiltrowano terytoria pozostające pod władzą Assada - mające miejsce w ciągu pierwszych dwóch dni walk ataki i akty sabotażu w Damaszku i na głównych drogach na północ nie były przypadkowe i dość skutecznie utrudniły reakcję sił zbrojnych reżimu, a także doprowadziły do ogromnego zamieszania. Co mogą teraz zrobić wojska rządowe?

Sytuacja na Froncie Północnym w Syrii w nocy z 5 na 6 grudnia.
Mówimy o dość dużej liczebnie sile zdecydowanie przewyższającej pod tym względem HTS. W przededniu ofensywy SAAF posiadała około 170 000 żołnierzy w siłach regularnych i przynajmniej 50 000 w siłach rezerwy i lokalnych milicjach. Teraz, wraz z utratą właściwie całej północy kraju liczebność sił Assada z pewnością mocno spadła, nadal jednak w teorii dysponuje on siłami zbrojnymi zdolnymi nie tylko do obrony, ale także do próby kontrofensywy i odzyskania inicjatywy. Piszę o teorii, ponieważ jak już wiemy przynajmniej część uważanej za absolutną elitę sił SAAF 25 Dywizji Specjalnej wzięło udział w walkach pod Hamą i poniosło tam sromotna klęskę. Trudno powiedzieć w jakim stanie są teraz oddziały dowodzone przez generała majora Saleha Abdullaha, a przede wszystkim uważany za absolutną elitę komponent szturmowy ze stojącym na jego czele, a owianym złą sławą generałem brygady Jasserem Ahmedem. Jedno, co jest pewne po upadku Hamy to to, że mimo zajęcia tak dużego obszaru ostrze ofensywy HTS bynajmniej "nie stępiało" z powodu strat i konieczności zabezpieczenia własnych linii komunikacyjnych. Jeszcze bowiem w czasie walk o miasto do walk zdobywając silnie ufortyfikowaną bazę 6 brygady wojsk rządowych weszła zorganizowana, wyposażona i wyszkolona przez Turków Dywizja "Sultan Suleiman Shah", która choć należy do wojsk Rządu Tymczasowego wydaje sie obecnie ściśle współpracować z siłami HTS. Należy także odnotować stosunkowo nieduże straty w zabitych po obu stronach - rozmaite agencje podają je licząc poległych w dziesiątkach, zatem należy przyjąć, że opór wojsk rządowych jest dość szybko łamany, a starcia nie mają charakteru walk przewlekłych. Najbardziej z tego oczywistym wnioskiem jest brak woli walki ze strony żołnierzy wiernych Assadowi, którzy nadzwyczaj łatwo ustępują z pola walki i nadal po krótkich starciach szybko cofają się, często porzucając sprzęt. Jestem daleki od wysnuwania zbyt dalece idących wniosków, ale sytuacja dla sił rządowych jest coraz trudniejsza i jeśli Assad i jego oficerowie nie zdołają szybko zaprowadzić jako takiego ładu w podległych sobie jednostkach wojskowych rozwój wydarzeń może przybrać dla reżimu z Damaszku jeszcze czarniejsze barwy. Należy bezustannie obserwować bieg wydarzeń, gdyż zbliżająca sie wielkimi krokami bitwa o Homs i Al-Qusejrę może być faktycznie starciem o kapitalnym znaczeniu dla losów konfrontacji. Na razie większość pozostałych grup i grupek zachowuje spokój i obserwuje sytuację, ale w obliczu takiej lawiny sukcesów HTS nalezy liczyć się z wystąpieniem kolejnych organizacji w sposób aktywny przeciw wojskom Assada. Absolutnie kluczowa może być tutaj postawa Alawitów, gdyż zasiedlają oni szczególnie wrażliwy dla reżimu obszar nadmorski - bez stałych dostaw morzem Assadowi będzie bardzo trudno odtworzyć wartość bojową swych wojsk, a na most powietrzny z Rosji w chwili obecnej nie specjalnie może przecież liczyć.
Komentarze
Prześlij komentarz